Financial Times, 14.02.2009
Waluty w oku cyklonu
Waluty krajów Europy Środkowej i Wschodniej poniosły jak dotąd ogromne straty, ale wcale nie oznacza to, że będzie lepiej. Jedne z najwyższych deficytów na rachunkach obrotów bieżących wśród gospodarek rozwijających się są notowane właśnie w krajach tego regionu Europy. Dodatkowo są one mocno uzależnione od eksportu, a wszystko to w środku globalnego huraganu gospodarczego.
W tym miesiącu węgierski forint spadł do rekordowo niskiego poziomu 304,25 za 1 euro, a od początku roku deprecjacja sięgnęła 12 proc.
Polski złoty osiągnął swoje pięcioletnie minimum w stosunku do euro, a tegoroczny spadek sięgnął 11 proc. Czeska korona notuje najniższe wartości od trzech lat, a od początku stycznia straciła 7 proc.
Kraje tego regionu są jednymi z najbardziej podatnych na globalny kryzys. Analitycy uważają, że mają coraz większe problemy z finansowaniem ogromnych deficytów na rachunkach obrotów bieżących i spłacaniem zewnętrznych długów.
Według ING Financial Markets obsługa długu zewnętrznego Polski, Czech i Węgier będzie kosztować w tym roku ok. 100 mld dolarów. Biorąc pod uwagę wciąż utrudniony dostęp do rynków kredytowych, kraje te mogą mieć problem z ich spłacaniem.
Węgry były już zmuszone ubiegać się o pomoc od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Nie można wcale wykluczyć, że podobnie trudna sytuacja spotka Polskę i Czechy.
Gerard Lyons z Standard Chartered mówi: "Zależność od napływu kapitału jest na alarmująco wysokim poziomie, jeśli brać pod uwagę globalne implikacje krachu kredytowego. Jeśli spada eksport i bezpośrednie inwestycje zagraniczne, w rezultacie następuje zwrot w strumieniach kapitału napływających do gospodarek wschodzących".
Według Instytutu Finansów Międzynarodowych, wartość strumienia netto pożyczek banków komercyjnych dla gospodarek wschodzących spadła z 410 mld dolarów w 2007 r. do 67 mld w 2008 r. Szacunki na rok bieżący mówią o 61 mld. – Nawet ta wartość może okazać się zbyt optymistyczna. Skala problemu sprawia, że Europa Wschodnia jest bardzo osłabiona – mówi Lyons.
Nigel Rendell, starszy strateg ds. rynków wschodzących w RBC Capital Market, mówi: "Europa Wschodnia jest zdecydowanie jednym z regionów, który przechodzi największe trudności. Oczekuję dalszych, ostrych spadków wartości lokalnych walut. Nie pomaga im spadek wartości rubla i w przeciwieństwie do Rosji nie mają one ogromnych rezerw walutowych".
Hans Redeker z BNP Paribas twierdzi, że są ewidentne podobieństwa między sytuacją gospodarczą i finansową europejskich gospodarek wschodzących a gospodarkami krajów wschodniej Azji przed kryzysem z 1998 r. Kryzys azjatycki poprzedził gwałtowny wzrost wartości kredytów udzielanych sektorowi prywatnemu, denominowanych w większości w walutach obcych.
Gospodarki Azji Wschodniej również notowały ogromne deficyty rachunków obrotów bieżących, których źródłem był głównie sektor prywatny. Deficyty te były finansowane dzięki ogromnemu napływowi długu. Sytuacja uległa gwałtownej zmianie w momencie kryzysu.
Przed kryzysem kredytowym, ogromne potrzeby zewnętrznego finansowania Europy Wschodniej były zaspokajane głównie poprzez bezpośrednie inwestycje zagraniczne krajów strefy euro.
Największą ekspozycję na Europę Wschodnią i Środkową mają właśnie banki strefy euro. Ich wierzytelności sięgają ok. 1,5 biliona dolarów, co stanowi ok. 90 proc. całkowitej ekspozycji banków zagranicznych przypadających na cały region.
Analitycy ostrzegają, że banki strefy euro, zwłaszcza te, które skorzystały z państwowej pomocy, będą niechętne rolowaniu znacznej części długów, których zapadalność będzie miała miejsce w najbliższych kilku miesiącach.
Credit Suisse szacuje, że w najbliższych trzech miesiącach wartość zapadalnych długów wyniesie 9 mld dolarów na Węgrzech i 23 mld w Polsce.
Sytuację dodatkowo pogarsza reakcja na kryzys banków centralnych. Ulrich Leuchtmann z Commerzbank mówi, że banki centralne gwałtownie cięły stopy procentowe, aby wesprzeć swoje gospodarki, ale nie wzięły pod uwagę wartości swoich walut.
Węgry zwróciły się o pomoc do MFW w październiku, ale zignorowały zalecenie, aby ciąć stopy wolniej.
Polska kontynuuje restrykcyjną politykę fiskalną, starając się utrzymać limity zadłużenia gospodarstw domowych wyznaczone przez traktat Maastricht dla krajów starających się wejść do strefy euro.
Leuchtmann mówi, że jedynym rozwiązaniem dla banków centralnych jest publiczna rezygnacja z dalszej obniżki stóp i wytłumaczenie rynkowi, że nie pozwala na to spadek wartości lokalnych walut. - Jednak na tym etapie nie jest pewne, czy taki krok zdoła powstrzymać dalszą wyprzedaż węgierskiego forinta, polskiego złotego i czeskiej korony – dodaje.
Autor: David Oakley
© The Financial Times Limited 2009
niedziela, 15 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz